Ty, który pijesz...
Ty, który pijesz i myślisz, że nic się nie dzieje. Nieważne czy 1 czy 5 piw od czasu do czasu. Nieważne czy zasłużone czy nie. Nieważne czy dla towarzystwa czy ze zwykłej chęci "napicia się".
Spójrz w oczy twoich bliskich - matki żony czy dziecka i zapytaj sam siebie co w nich widzisz. Tam znajdziesz smutek, bòl, bezradność, żal, lęk, gniew, a w końcu żałosne pytanie "dlaczego?", "co ja Ci tato zrobiłem?", "czym sobie na to zasłużyłem?"
Spójrz potem w swoje oczy - co ujrzysz? Czy to będzie radość? Pokój? Miłość? Dobro? NIE! To Zło osobowe, przenikliwe, niszczące twój organizm i duszę z uśmiechem, pewne, że stałeś się jego NIEWOLNIKIEM. Tak. Zły Ci to powie. A Ty? Słaby i bardziej przypominający marionetkę w tym piekielnym teatrzyku, niż silnego Bogiem mężczyznę zaczniesz się tłumaczyć sam przed sobą, że Ci przecież WOLNO.
Tak, Bóg Ojciec dał Ci w swojej miłości wolną i nieprzymuszoną wolę... Bo Ci ufał, bo w Ciebie wierzył, bo miłość z przymusu nie byłaby prawdziwą miłością synowską.
On jest teraz przy Tobie i czeka, aż przestaniesz iść za szatanem, aż samodzielnie odrzucisz grzech, którym zły poił Cię i pieczętował... Czeka, aż poprosisz Ojca by Ci pomógł wygrać tę walkę. "Powiedz słowo Synu, a ja Ciebie oswobodzę..."
Bóg kocha Ciebie i Twoją rodzinę. Zawierz mu dzisiaj to, z czym nie dajesz sobie rady. A On Cię poddźwignie...
Jeśli nie zależy Ci na swojej duszy, pomyśl przynajmniej o tych, których kochasz. Którzy będą szczęśliwi prawdziwie przy Tobie trzeźwym, spokojnym i roztropnym. O to się modlą i tego pragną...